czwartek, 6 marca 2014

Co warto w Bedford?



Bodyflight Bedford to obecnie najstarszy i jeden z większych tuneli w Europie. Początkowo był to obiekt wojskowy, w którym prowadzono badania m.in. nad aerodynamiką jednak został on przystosowany do potrzeb skoczków i otwarty jako Bodyflight Bedford w 2005 roku. Dlaczego warto tam pojechać i co tam można robić, zobaczyć, zjeść? Poczytajcie.

Widać, że to tunel

Pojechać z 4ką

Bedford to niemalże mekka, kolebka RW-4. Podobnie jak cała Anglia, w której czwórek dostatek. Jeśli masz swoją czwórkę albo planujesz jej założenie warto rozważyć treningi właśnie w tunelu w Bedford, który jest doskonale przystosowany do treningów teamów, gdzie znajdziesz świetnych trenerów oraz poczujesz atmosferę czwórkowego latania.  Jednym z lepszych w nauce tej dyscypliny jest Milko Hodginson, znana persona w świecie płaskiego spadania. Do niego z pewnością warto przyjechać na trening. 


Polatać z Radkiem

Radek SkyRadek (znany także jako Radzio) to nasz rodak, który wyjechał kilka lat temu w świat w poszukiwaniu szczęścia. Próbował w Hiszpanii, w McDonaldzie w Anglii aż w końcu zaczepił się w Bodyflight Bedford. Zaczynał jako tzw. „driver”, czyli regulował prędkości strug, aż doczekał się awansu na instruktora. Lata bardzo dobrze, i pomoże w nauce zarówno początkującym, jak i tym bardziej zaawansowanym. Do tego jest osobą bardzo pozytywną i uśmiechniętą, w przeciwieństwie do gburowatych i grubawych Angoli. Zatem jeśli akurat jesteś w Bedford i chcesz polatać dynamica czy popracować nad sitem kontaktuj się z Radkiem. 

Trójka wspaniałych

Latamy z Radziem

Pojechać na World Challenge

 World Challenge to obecnie najbardziej znane i elitarne zawody tunelowe. Zjeżdżają się najlepsi z całego świata aby rywalizować w różnych dyscyplinach tunelowych. Wtedy jest tam pełno ludzi i dużo się dzieje, a dookoła same gwiazdy spadochroniarstwa. W tym roku World Challenge już w kwietniu. Wszelkie szczegóły, także odnośnie tego w jakich dyscyplinach można w tym roku startować, na stronie http://www.bodyflight.co.uk/worldchallenge

Zwycięzcy World Challenge 2013


Popływać na fali


Tunel w Bedford to nie tylko tunel. Na miejscu jest do dyspozycji wiele dodatkowych atrakcji, to cały kompleks tunelowo rozrywkowy. Jedną z nich jest sztuczna fala, na której można nauczyć się serfować. Dobra zabawa, szczególnie jeśli przyjedzie się większą grupą. Oprócz fali można skorzystać ze ścianki wspinaczkowej (łatwa, jak dla dzieci niestety), symulatora wyścigów samochodowych lub dream jump (takie skoki na linie). Po tunelu w ramach relaksu można iść na basen i saunę, albo doprawić się na siłowni. Tylko po schodach nachodzić się trzeba, bo atrakcje dostępne są na różnych poziomach. Na najwyższym, trzecim piętrze znajduje się tunel. A i z piciem piwa nie ma problemu, daleko nie trzeba będzie wracać - na miejscu jest też hotelik. Bar z piciem i jedzeniem też jest. Podają tam całkiem dobre jedzenie, jednak dość drogie, zatem sknery niech lepiej żywią się gdzie indziej. Poza tym bar zamykany jest ok. 18-19, zatem należy zabezpieczyć się na wpadek głodu lub pragnienia, bowiem do najbliższej cywilizacji jest kilka kilometrów. 
Na fali


Zjeść Fish & chips

Najlepiej poznawać dany kraj i jego kulturę  przez jedzenie i picie. Skoro już traficie do Anglii, należy spróbować Fish & chips, czyli ryby z frytkami z dodatkiem octu. Zdrowe to niestety nie jest z racji frytek, panierki i dużej ilości tłuszczu, ale czasem warto sobie pozwolić na szaleństwa. My będąc tam niecałe trzy dni jedliśmy Fish & chips trzy razy i nadal żyjemy. Oczywiście najlepiej zakupić ten specjał w jakieś budce czy knajpeczce, wówczas jest to zapakowane w papier, frytki są wielkie i jest ich dużo, a octu można lać ile się chce – czyli wszystko jest tak jak być powinno, a nie podane kulturalnie na talerzu.

Napoczęte fish&chips

Spróbować angielskiego piwa

Oprócz jedzenia jest jeszcze picie, a jak Anglia to piwo. W tym celu najlepiej udać się do jakiegoś lokalnego pubu i tam próbować dogadać się z lokalnymi mieszkańcami. Jak dobrze pójdzie trafi się jakiś Anglik, bo nie ukrywajmy – emigrantów z innych krajów u nich nie brakuje. I próbować się dogadać, bowiem ten ich akcent jest gulgoczący i niewyraźny. Osobiście zaczęłam wątpić w swoją znajomość angielskiego. Ale we właściwym zrozumieniu się dwóch stron z pewnością pomogą kolejne kufle piwa.
I koniecznie należy spróbować cydru. U nas mało popularny, tam rozpowszechniony i dostępny jest nie tylko jabłkowy. Polecam szczególnie Rekorderlig – cydr o smakach m.in. truskawkowo cytrynowym i truskawkowo melonowym. Podobno produkcji szwedzkiej, ale u nas tego nie widziałam. Pyszne! 

Cydr truskawkowo-cytrynowy

Na co uważać?

Jak wie każdy kto był w Anglii należy uważać na możliwość poparzenia się podczas mycia rąk. Kto to wymyślił, żeby oddzielnie był kran z ciepłą i zimną wodą? Dla mnie wciąż stanowi to zagadkę.

Uwaga też na nieco inne, mniej równe strugi w tunelu. Tam naprawdę lata się nieco trudniej, bowiem ciężej ustać w miejscu. Dotyczy to głównie latania statycznego na dużych prędkościach. Ależ wtedy rzuca! 

Dojazd, ceny i inne informacje praktyczne

Dolecieć trzeba na lotnisko Londyn Luton (liniami WIzz Air), następnie taksówką albo pociągiem dostać się do Bedford. My korzystaliśmy z Radka, który po nas przyjechał. Tunel zlokalizowany jest ok. godziny od lotniska, a dokładne wskazówki dojazdu tutaj. Tunel nie znajduje się w samym Bedford, tylko na jego obrzeżach. Dlatego dojazd na sam tunel czymś innym niż samochód może być utrudniony. 

Z racji podróżowania  tanimi liniami należy zwrócić uwagę na bagaż. Darmowy jest tylko mały bagaż podręczny, tj. mały plecak czy torba. Za większy bagaż podręczny albo bagaż nadawany należy dopłacić. Dlatego aby nie zwiększać kosztów lepiej upakować się w coś małego. Kask, kombinezon i gacie na zmianę w małym plecaku się mieszczą.

Cenowo tunel nie prezentuje się rewelacyjnie na tle pozostałych – cena godziny to 690£. Oczywiście im więcej godzin, tym taniej oraz jak wszędzie można próbować negocjować. 

Na miejscu jest wifi, jednak w pokojach hotelikowych nie łapie. Łazienka i toaleta są wspólne, a korytarze długie, przez co trzeba się nieco nachodzić. Ale to dobre dla zdrowia, szczególnie po Fish & chips. 

To by było na tyle jeśli chodzi o nasze subiektywne spostrzeżenia na Bedford w Anglii. I pamiętajcie: Londyn to takie miasto w Anglii. U nas jest tylko Lądek i Lądek Zdrój. 







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz