
Przed wyprawą, należy również, wymienić kilka maili ze strefami na których mamy
zamiar poskakać. Dowiedzmy się o obowiązujące tam ubezpieczenie (np. W
Hiszpanii i Portugalii wymagana jest polisa w języku angielskim, oraz o
minimalną sumę ubezpieczenia dużo większą niż w Polsce, dla przykładu 100 000
zł było nie wystarczające – wbrew pozorom nie jest proste zorganizowanie jej w
naszym kraju – tu polecamy portal www.finansowachata.pl ).

Warto na każdą wyprawę zaopatrzyć się we własny sprzęt, jeśli nie posiadamy własnego można wypożyczyć nawet ze strefy, na której skaczemy po dobrej cenie co zaoszczędzi nam sporo kosztów wypożyczenia spadochronu za granicą oraz może nas uniezależnić od danej strefy – pogody nigdy nie przewidzimy na 100% i zawsze możemy się spakować i pojechać na inną strefę. Warto też samemu składać spadochron – koszt układki za granicą to ok 6 euro – co przy 20 skokach pozwala zaoszczędzić 500 zł.
Dobrą informacją jest to, że na żadnej ze stref nie było problemu z uznaniem
naszego polskiego Świadectwa Kwalifikacji, jedyne ograniczenia jakie
napotkaliśmy to skoki z kamerką na strefie w Sevilli – wymagane minimum to 200
skoków.
Istotny jest plan wyprawy: gdzie skaczemy, co zwiedzamy – od tego zależy gdzie będziemy nocować i czym podróżować – dzięki temu zaoszczędzimy dużo czasu i pieniędzy. My w planie naszej wyprawy zdecydowaliśmy się na trzy strefy – Algarve w Portugalii, Skydive Spain – koło Sevilli, oraz Empuriabrava koło Barcelony.Jako środek transportu i noclegu, postawiliśmy na Campera. Tutaj warto przejrzeć jak największą ilość ofert ponieważ zarówno ceny jak i jakość camperów są bardzo różne, oraz poczytać opinie temat konkretnych firm. Wybraliśmy samochód ze strony http://www.autocaravanasdelsol.es/ . Zdecydowanie odradzamy usługi tej firmy. Po pierwsze jedyny język jakim operują pracownicy firmy to hiszpański – jednak świetnie obsługują skrypt „google translate“ – przez co często możemy mieć problem z dogadaniem się w ważnych kwestiach. Jednak prawdziwe schody zaczynają się na miejscu. Camper który dostaliśmy zdecydowanie odbiegał jakością od tej jaką powinien mieć, chociażby ze względu na to, że był to samochód powypadkowy, spawany w kilku miejscach. Próba zmiany samochodu jest bezskuteczna, częstą odpowiedzią na jakiekolwiek zmiany w stosunku do wynegocjowanych warunków jest: „no possible“. Kolejnym poważnym naruszeniem nie tylko zasad umownych ale i prawnych jest konieczność zapłacenia kaucji na miejscu kartą kredytową, na której kwota 700 euro nie jest blokowana – jak być powinno, ale ściągana z karty – co za tym idzie, po jej zwrocie możemy być dobre kilka stówek w plecy ze względu na kurs waluty. Również zwrot kaucji nie jest prosty – czekaliśmy ponad 2 tygodnie, pomimo próśb aby oględzin dokonano na miejscu.
Jeżeli zdecydujecie się jednak na tradycyjne noclegi nie możecie liczyć na
schronienie na strefie, zainteresujcie się więc pobliskimi apartamentami lub
campingami.
Trasę rozpoczęliśmy w Barcelonie a naszym pierwszym celem było Algarve w Portugalii dokąd mieliśmy niespełna 1400 km. Podróż zajęła nam ok 12 godzin – do dyspozycji mieliśmy 4 kierowców. Całą drogę ciśniemy autostradą, za którą niestety przyjdzie nam zapłacić około 60-70 euro w jedną stronę. Średnia cena paliwa to 1,40euro, camper palił nam przy 120 km/h ok 16 litrów/100km.
ALGARVE
– najlepsza strefa z tych, które odwiedziliśmy. Jest to mała, kameralna strefa,
z pięknym widokiem z góry na ocean i okolice, a ludzie są bardzo przyjaźni.
Jeśli dolecimy prosto do Faro – najbliższej miejscowości z lotniskiem dla
samolotów pasażerskich, możemy dogadać się z właścicielem strefy, który
zorganizuje nam transport na strefę. Cena za bilet troszkę wysoka bo 28 euro,
istnieje jednak możliwość wykupienia pakietu 50 skoków, które możemy podzielić
na nieograniczoną ilość osób – wtedy cena biletu wynosi 26 euro. Do Algarve
najlepiej wybrać się podczas któregoś z boogie – Christmas lub Spring. Wtedy
też, na strefie lata Dornier który może nas wynieść nawet na 5000 m w 14 minut.
Poza okresem boogie, lata tam Cessna 206 i ogólnie mało się tam dzieje. Plusem
boogie jest także możliwość poznania ciekawych ludzi, skoczków z całej europy.
Interesującą rzeczą są raz w tygodniu organizowane skoki na sunset z lądowaniem
na plaży. W pobliżu strefy są fajne campingi, oraz centrum miasta w którym
można dobrze zjeść. W przypadku gdyby mocno wiało (nas wiatr dopadł tylko w
jeden dzień) fajnym pomysłem na spędzenie czasu jest profesjonalny tor
kartingowy z 28KM gokartami, kilkanaście kilometrów od strefy. Można też
zwiedzić atrakcyjną okolicę, jednym z ciekawych miejsc jest najbardziej
wysunięty na zachód punkt europy.
Po trzech dniach w tym dwóch skocznych i 13 skokach, wyruszyliśmy dalej w kierunku Gibraltaru. Miejsce warte odwiedzenia, koszt przewodnika i przejazdu przez całą wyspę to 25 euro od osoby. Na wycieczkę trzeba poświęcić jednak cały dzień.
Po trzech dniach w tym dwóch skocznych i 13 skokach, wyruszyliśmy dalej w kierunku Gibraltaru. Miejsce warte odwiedzenia, koszt przewodnika i przejazdu przez całą wyspę to 25 euro od osoby. Na wycieczkę trzeba poświęcić jednak cały dzień.

by Michał Mazurkiewicz & Krzysztof Drzyżdżyk
SUUUUPER :D !!!
OdpowiedzUsuńPięęekne zdjęcia!!!
OdpowiedzUsuńCudowny film podsumowujący!
OdpowiedzUsuńSuuupeeerrr! Mi sezon 2017 zleciał tak szybko, a to dzisiaj już ostatni dzień roku.
OdpowiedzUsuńHiszpania jest na prawdę piękna. Sam nie długo się tam wybieram na praktyki zawodowe. Na razie jestem na kursie językowym https://lincoln.edu.pl/warszawa/jezyk-hiszpanski/ i powiem, że sam język hiszpański nie jest taki trudny w opanowaniu, pod warunkiem, że uczymy się go stopniowo i regularnie.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, polecam!
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń