środa, 22 stycznia 2014

Nettuno - słońce, plaża i morze



Początek grudnia, przede mną jedyny w pełni wolny, grudniowy weekend i plan na podtrzymanie serii 23 skocznych miesięcy z rzędu. Ilość stref na których mogę podtrzymać passę maleje, zarówno w Norwegii, gdzie spędzam większość czasu, jak i w Polsce. I nagle przychodzi ON, huragan Ksawery. Lotniska komunikacyjne na północnym-zachodzie Europy poddają się jak francuskie pułki w 39’, tablica odlotów na lotnisku czerwieni się, niczym czapka Świętego Mikołaja, a moje szanse na skok w tej części Europy maleją… Siedząc w domu przed ekranem wpada mi w oczy teledysk z 2011 roku (za oknem rzuca się w oczy brak jednego z drzew). Planet Funk „Another Sunrise” http://www.youtube.com/watch?v=oRC6Ru7uXqk

 
Niby nic, grupa gości skacze sobie free (jeszcze przez jakiś czas poziom latania dla mnie niedostępny), słońce, w tle plaża i morze, generalnie spoko klimat. Pięknie w tej Empurii… Chociaż nie, niezupełnie. Skakałem w Empuriabrava we wrześniu i kilka szczegółów się nie zgadza. Nie ten kształt zatoki, las zamiast charakterystycznych kanałów, inny kształt mariny. Postanawiam znaleźć to miejsce i spędzić tam weekend. Chwilę to trwa zanim udaje mi się zlokalizować strefę, bo jedyne pewne dane to włoskie blachy samochodu i francuskie znaki pilatusa (prawdopodobnie chodziło o zmylenie Niemców). Wreszcie udało się! A.S. CrazyFly Nettuno

Nettuno to niewielka miejscowość turystyczna nad Morzem Tyrreńskim, 60km od Rzymu. Niewiele można powiedzieć o miasteczku, poza tym, że w okolicach znajdują się bardzo stare ruiny z bardzo zamierzchłych czasów oraz charakterystyczny cmentarz amerykańskich żołnierzy z czasów mniej zamierzchłych. W żaden sposób nie wpływa to jednak na jakość skakania. Najłatwiej dostać się tam pociągiem z Roma Termini (główny dworzec kolejowy w Rzymie, na który bez problemów dostaniecie się kolejką/autobusem z obu lotnisk: Fiumicino i Ciampino)– pociąg jeździ co godzinę, jest bezpiecznie, wygodnie i punktualnie (www.italiarail.com). 

Strefa znajduje się 7km od centrum miasteczka (ja mieszałem transport taksówkowy z autostopowym). W sumie byłem bez sprzętu, więc na lekko można było i „z buta”. Znacznie lepszą opcją, czysto skoczną, jest zamieszkanie w strefowym hoteliku, ceny przyzwoitsze niż w mieście oraz odpadają koszty i czas transportu. Prawie wszystkie istotne informacje są dostępne na stronie. Ważne, żeby Wasz włoski był na poziomie komunikatywnym, to znacznie ułatwi organizację wyjazdu. Mój nie jest, trochę rzeźbię, wreszcie wysyłam maila z zapytaniem o stosowne dokumenty na dwa różne adresy: http://www.paracadutismonettuno.it/contattaci oraz http://www.italiaskydive.com/en/contacts. Z tego co sobie przetłumaczyłem, wynikało, że muszę mieć ze sobą: dowód/paszport, ważne badania, licencję, książkę skoków i ubezpieczenie. Kilka godzin później przychodzi odpowiedź. Tak USPA-B ok, ilość skoków ok (nie powala, ale jednak), należę do tej grupy, która ma wszystkie 3 klasy badań, więc ok, ale ubezpieczenie musi być na 1,5mln euro. Trochę mnie ścięło, bo wykupiłem w „chacie” (http://www.finansowachata.pl) na 1mln PLN i skakałem „na tym” w Empurii. Wysyłam kolejnego maila, pytam czy jest możliwość ewentualnego wykupienia ubezpieczenia na strefie i informuję, że z wymiętym papierkiem, który przywiozę, skakałem w tym roku w Polsce, Norwegii i Hiszpanii. Dostaję kolejny email, tym razem w wyluzowanym tonie, że skoro u aktualnych mistrzów świata w piłce kopanej było wporzo, to u byłych też jest luz. Nauczony doświadczeniem z polskich stref nie jechałem wyluzowany, jednak na miejscu nikt nawet słowem nie wspomniał o ubezpieczeniu. Nikt też nie zapytał o badania. Pani w manifeście (za restauracją w prawo do hangaru, w hangarze prosto, do drzwi z napisem manifest), 11 razy przeprosiła mnie, że nie mówi po angielsku, poobracała w palcach „uspę” i zawołała piśmiennego. Piśmienny mówiący w języku angielskim potwierdził, że „uspa” spoko, spisał dane z dowodu, był pierwszą z 4 osób, które obejrzały moją książkę skoków i poprosił abym podpisał w pięciu miejscach dwa formularze po włosku (prawdopodobnie wziąłem kredyt na dom, skuter i fiata500 oraz zrezygnowałem z praw do nerki). 

Planowanie
Układalnia
Następnym krokiem było wyposażenie (przewiń, jeśli zamierzasz tam jechać z pełnym wyposażeniem). Ja zostawiłem swój kombinezon i spadak na domowej strefie, więc wybrałem sobie mało upocony skafander i zacząłem dopytywać o sprzęt. Brak sprzętu trochę (niewiele) wpłynął na częstotliwość wylotów. Strefa, przynajmniej w ten weekend była nastawiona mocno tandemowo/studentowo. Rozstrzał sprzętów do wypożyczenia 280-170 (w sumie około 10 sztuk) i mimo moich zapewnień, że jestem turystą, że robiąc 2 skoki na krzyż nie zamierzam swoop’ować, bo widziałem na jutubach, że to niebezpieczne i mogę skakać nawet na paralotni, zostałem przypisany do Storma 170 (mam Cayenne150 1.5WL). Wpłynęło to trochę na planowanie mnie, więc choć przyjechałem na miejsce około 10, kiedy pierwszy wylot się dopiero zbierał, to zabrałem się do góry dopiero w piątym. W tym czasie menedżerka strefy rozwiązywała sudoku poziom hard, żeby pogodzić dostęp do samolotu, instruktorów i sprzętu. I mimo, że wyglądało to na totalny chaos, w porównaniu z dużymi strefami w Polsce i w Hiszpanii, to wszystko odbywało się płynnie i bez opóźnień (choć trzeba pozostać czujnym na 2 wyloty przed/po, sytuacja jest dynamiczna). Podstawową regułą do planowania było jednoczesne pogodzenie kwalifikacji instruktorów (tandem/aff/kamera) i dostępności sprzętu. W drugiej kolejności znalazł się czas oczekiwania klientów i studentów, a potem dopiero chęci skoczków. W efekcie na 13 wylotów zabrałem się jedynie w dwóch, ale na pocieszenie poza miejscową kadrą nikt ze skoczków z papierami nie skoczył więcej razy. 

Samolot - Porterek zawsze w 9-osobowym składzie, więc kameralnie i szybko do góry na 4000m. Mimo drobnych problemów z komunikacją, miejscowi nadrabiają bardzo pozytywnym nastawieniem. Miejsca do lądowania niezbyt wiele w porównaniu z naszymi równinami , ale skoro szkolą tam studentów, to i nasz skoczek z licencją nie powinien mieć problemu z trafieniem. Do dyspozycji skoczków jest również układalnia i układacze. Strefa w letnich miesiącach operuje siedem dni w tygodniu. Nie jest to może miejsce, do którego warto przyjechać stricte ze względu na skoki, ale moim zdaniem ciekawa alternatywa dla kogoś kto akurat przebywa kilka dni w okolicy na urlopie i chce odetchnąć od zabytków i plażowania.

W Nettuno był i skakał: Dominik Kłosowski



czwartek, 16 stycznia 2014

Tajlandia i Thai Sky Adventures



Jest ciepło, jest przyjemnie

Pojechać na wakacje i nie skakać? Zupełnie bez sensu. Jako zadeklarowani wyznawcy tej ideologii wozimy ze sobą wszędzie nasze spadochrony. Tym razem, podczas wypadu do Tajlandii  znowu się przydały. 

Thai Sky Adventures to mała strefa położona niedaleko miejscowości Pattaya. Pattaya to owiane złą sławą miasto pełne starszych panów poszukujących miłości w objęciach młodych Tajek. Leży ono nad Zatoką Tajlandzką ok. 1,5 godz. na południe od Bangkoku.  Na samą strefę dojechać najłatwiej jest busami, które zbierają  tandemy z Pattai i Bangkoku. Można się z nimi zabrać po wcześniejszym uzgodnieniu ze strefą. Istnieje oczywiście opcja dojechania na własną rękę. Niestety taksówkarze raczej kiepsko orientują się gdzie położona jest strefa. Jeśli macie samochód lub inny środek transportu (oraz nawigację lub dobrą mapę) powinniście trafić bez problemu. Na stronie znajdziecie dokładne info ze wskazówkami dojazdu oraz kontaktem do strefy. 

Na skuterku mkniemy przez Tajlandię
My na strefę jechaliśmy wypożyczonym skuterem ze spadochronami na plecach i kaskami spadochronowymi na głowach. Wybieraliśmy drogi boczne, przez małe wioski, pola i rejony zdecydowanie nie turystyczne. Polecamy, bo to przygoda sama w sobie.

Co i jak?

W samolocie
Na strefie należy wypełnić formularz rejestracyjny z podaniem wszystkich podstawowych danych, tych samych co na każdej strefie. Licencja USPA (nam przeszła FAI, pewnie ŚK też by przeszło – nie sprawdzaliśmy) papiery od spadochronu, ważność układki zapasu, książka skoków, ubezpieczenie. Sprzęt sprawdzi lokalny instruktor i udzieli Wam briefingu, czyli gdzie lądować, jak się planować itd. Kiedy uda Wam się już przejść przez tę całą procedurę można kupić bilet za 950 bht (ok. 95 zł) i planować się na wylot.

Strefowy samolot
Ceny biletów są zatem takie same jak w Polsce. Niestety problem jest z wysokością. Latają tylko na 2700m, może w porywach 3000m. Podobno czasami mają zgodę na 4000, jednak tylko w weekendy. I nigdy nie wiadomo czy trafi się akurat na wysoki wylot, bowiem decyzję podejmują w samolocie. Zatem wysokość skoku nie powala. Dlatego nie naskakaliśmy się tam za dużo. W jakiś sposób rekompensuje to pogoda – jest ciepło, nawet gorąco w związku z czym skakać można spokojnie w krótkich spodenkach. Niczego sobie mają także samolot – Turbo Pilatus Porter, który szybko wchodzi na wysokość zrzutu. 

Strefa nastawiona jest głównie na tandemy. Planować się można jako dodatek do tandemu, czasem trafi się jakiś wylot złożony głównie ze skoczków. Zdarzają się też AFFy, ale to tylko wtedy jeśli są odpowiednie warunki. Bowiem dość często silnie wieje. Kiedy wieje od gór warunki robią się dość trudne – jest turbulentnie i może gasić czaszę. Sam teren do lądowania także jest ograniczony – część lotniska jest zalana, gdyż leży ono tuż obok jeziora. My byliśmy na przełomie grudnia i stycznia i powiedziano nam, że  jest całkiem nieźle z wielkością miejsca do lądowania. Podobno lotnisko bywało bardziej zalane.

Autorski opis strefy

Inne


Można układać się na trawie

Klimat i atmosfera typowe dla  małych stref. Wszyscy sympatyczni, uśmiechnięci, działają raczej bez zbędnego pośpiechu. Tandem piloci i kamerzyści czasem są dość zalatani i mają nieco roboty, jednak ogólnie nie czuć żadnego napięcia. Wszystko toczy się powolnie, wakacyjnie. Ekipa jest międzynarodowa z różnych zakątków świata. Są instruktorzy z Finlandii, Rosji, pilot jest Szwajcarem, na układalni przeważają Tajowie. Jeden ze studentów AFFa był z jakiegoś kraju arabskiego (poznaliśmy po szczelnie ubranej żonie, kolorze skóry i koszulce Skydive Dubai). Część pracuje tu już dłuższy czas, część osób jest tylko na wakacje, kilka miesięcy. Jakby nie patrzeć – jest to fajny sposób na spędzenie zimy. 

Najbliższa strefie knajpka
Z jedzeniem nie ma problemu. Na miejscu znajduje się mała lokalna knajpka, gdzie można zjeść tajskie dania, kolejne znajdują się w niewielkiej odległości od strefy. Dla tych co nie chcą odchodzić za daleko istnieje możliwość dowiezienia jedzenia. Na skuterku przyjeżdża Pani, która przyjmuje zamówienia a następnie przywozi. My z jej usług nie korzystaliśmy, jednak lokalni skoczkowie polecali. Jedliśmy w tej knajpce najbliżej strefy i było ok.

Dla żądnych innych wrażeń kilka kroków od układalni znajduje się strzelnica. Nie mam pojęcia jakie są ceny ani warunki, ale wiem, że strzelnica jest i działa. Słychać to wyraźnie. My tam przyjechaliśmy na skoki,  nie na strzelanie. Nawet wybraliśmy się tam zobaczyć co i jak, jednak nikogo ze strzelających już nie było.

Jak już zostało wspomniane strefa leży obok jeziorka. Całkiem nawet malowniczego, które warto sobie objechać dookoła w ramach wycieczki krajoznawczej. Można zatrzymać się nad jego brzegiem, w jednym z przygotowanych w tym celu miejsc – z parkingiem, ławeczkami, placem zabaw dla dzieci. Taki mały relaksik po skokach.
VISO nad jeziorkiem

Bardzo blisko, w drodze powrotnej do Pattai znajduje się Sriracha Tiger ZOO. Miejsce godne polecenia. To taki mix ZOO i parku rozrywki. Odbywają się pokazy tygrysów, które skaczą przez płonące obręcze, słoni, wyścigi świń. Są też krokodyle i ich opiekunowie/treserzy, którzy wkładają w ich paszcze swoje głowy. I masa innych zwierzątek, z którymi za drobną opłatą można zrobić sobie zdjęcie. Najbardziej było nam szkoda biednych, małych tygrysków trzymanych w klatkach. Turyści robili sobie z nimi zdjęcia lub karmili je mlekiem. Tego nie pochwalamy i ogólnie jesteśmy przeciwni. Jednak mimo to Sriracha Tiger ZOO warto odwiedzić. Koszt wstępu  - 400 bht (ok. 40zł) od osoby. 

Stopy nad Tajlandią

Tak czy siak, będąc w Tajlandii warto sobie skoczyć. Plusem jest z pewnością obecność tam naszej rodaczki, Ani Jabłonkowskiej, która pracuje tam jako tandem pilot. Ma być tam jeszcze do końca marca 2014.

Thai Sky Adventure – najważniejsze informacje
lokalizacja: Nong Khor Resevoir, Sri Racha, Na Kluea  is North Pattaya, patrz mapa
samolot: Turbo Pilatus Porter (5-8 osób)
ceny biletów: 950 bht
wysokość skoku ~3000 m